Zapowiedzi z kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu dotyczące wzrostu płacy minimalnej budziły wielkie emocje. Padały różne kwoty. Najczęściej licytowano podwyżkę od stycznia 2020 r. do 2600 zł brutto, która z końcem tegoż roku miałaby sięgnąć 3000 zł, a w 2023 r. 4000 zł (nadal w wymiarze brutto). Obiecujący wybory wygrali. Czy zapowiedzi sprzed ledwie paru miesięcy zostaną zrealizowane? I kto je będzie realizował, a może – kto nie zrealizuje? Odpowiedź przyniesie przyszłość. Ja natomiast postawiłem pytanie zawarte w tytule dziesięciu wykonawcom budowlanym z kilku województw, którzy reprezentują różne podbranże budowlano-remontowe. Dopełniłem je kilkoma tezami wynikającymi z dziennikarskiej wyobraźni, pobudzonej głosami polityków. Otóż, czy możliwe jest, że rynek budowlany:
● rozwinie się, bo ludzie będą mieli więcej pieniędzy;
● firmy wykonawcze podwyżek płacy minimalnej nie odczują;
● skurczy się rynek dla wykonawców, ponieważ jak wzrosną ceny usług budowlanych, to część potencjalnych klientów podejmie samodzielnie majsterkowanie;
● zwiększą się wymagania płacowe ogółu pracowników;
● trzeba będzie zwalniać najmniej potrzebnych pracowników;
● właściciele firm wykonawczych ograniczą swoją konsumpcję i przeznaczą więcej środków na dodatkowe uzbrojenie techniczne stanowisk pracy w swoich firmach (np. nowoczesne narzędzia, żeby podnieść wydajność pracowników, automatyzacja);
● część firm wykonawczych przejdzie do szarej strefy (np. część płacy będzie dokonywana „pod stołem”). Odpowiedziały dwie właścicielki i ośmiu właścicieli firm. Ze swoimi ekipami wykonawczymi pracują na co dzień. Tak jest niemal zawsze, gdy stała załoga firmy liczy kilka-kilkadziesiąt osób.Aoto ich stanowisko na temat podwyżek płacy minimalnej.
Materiały Budowlane 12/2019, strona 58-61(spis treści >>)