Tomasz Orłowski
Adres do korespondencji: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Pieniądze szczęścia nie dają, ale to, co za niemożna kupić, to i owszem – głosi znane powiedzenie. Parafrazując je na potrzeby inwestycji infrastrukturalnych, można powiedzieć, że same pieniądze, zwłaszcza te obiecane w ramach środków finansowych Unii Europejskiej, też nie zamienią się w tysiące kilometrów nowych dróg czy torów kolejowych. Dopiero ich sprawne pozyskanie i gospodarne wydanie sprawią, że pod koniec obecnej dekady będziemy mogli cieszyć się rozbudowaną siecią nowoczesnych dróg i radykalnie przebudowaną siecią kolejową. Wymaga to jednak dobrego ułożenia relacji między inwestorami publicznymi i rynkiem wykonawczym, a to z kolei – wyciągnięcia przez obie strony wniosków z nie najlepszych, a dla niektórych wręcz traumatycznych, doświadczeń poprzednich dwóch perspektyw finansowych. Najtrudniejsze w nich było przejście od jednego (na lata 2007 – 2013) do następnego okresu finansowania (na lata 2014 – 2020). A tak się składa, że znajdujemy się dokładnie w takim samym punkcie, gdy nie ma jeszcze pewności co do ostatecznego podziału funduszy europejskich na okres 2021 – 2027 oraz nowego instrumentu, zwanego potocznie Funduszem Odbudowy.
Materiały Budowlane 04/2021, strona 49-52 (spis treści >>)